„Grzybów było w bród: chłopcy biorą krasnolice,
Tyle w pieśniach litewskich sławione lisice,
Co są godłem panieństwa, bo czerw ich nie zjada,
I dziwna, żaden owad na nich nie usiada.
Panienki za wysmukłym gonią borowikiem,
Którego pieśń nazywa grzybów pułkownikiem.
Wszyscy dybią na rydza; ten wzrostem skromniejszy
I mniej sławny w piosenkach, za to najsmaczniejszy,
Czy świeży, czy solony, czy jesiennej pory,
Czy zimą. Ale Wojski zbierał muchomory.”
Adam Mickiewicz – Pan Tadeusz, Księga trzecia, Umizgi
(fragment, „Grzybów było w bród…”)
Wracając z naszej wycieczki do Sanktuarium w Łagiewnikach mogliśmy zaobserwować, jak z pobliskich lasów z koszami pełnymi grzybów wyłaniają się grzybiarze. Ponieważ sami należymy do grona zapalonych miłośników „zbieraczy” postanowiliśmy czym prędzej udać się na łono natury, aby na własne oczy przekonać się, czy rzeczywiście jest taki wysyp grzybów o jakim wszyscy naokoło opowiadają. Niczym goście sędziego Soplicy nazajutrz wczesnym rankiem wyruszyliśmy z koszami do kniei wokół Ośrodka Koła Łowieckiego w Markach.
Ku uciesze wszystkich to co zastaliśmy przerosło nasze oczekiwania. Zbiory okazały się wyjątkowe. Zadowoleni mogliśmy spokojnie zasiąść do grillowanej kiełbaski i pieczonego ziemniaczka 😉